Dzień 21 - Ostatki
















 Nasz ostatni pełny dzień w Rwandzie rozpoczęliśmy wyjątkowo później niż zwykle, śniadaniem o godzinie 9. Później wspólnie odmówiliśmy wspólnie Godzinę Czytań. Nie była ona obowiązkowym punktem programu, jednak większość z nas chce wykorzystać te ostatnie okazje do wspólnej modlitwy. W odróżnieniu od poprzednich niedziel, dzisiaj mieliśmy wybór pomiędzy Mszą rwandyjską a polską. Łucja z Marysią jako jedyne zdecydowały się na drugą opcję, ponieważ chciały jeszcze ostatni raz zwiedzić okolicę. Przed południem wyruszyły na spacer do centrum, podziwiając zabudowę stolicy i popijając soczek z guawy. Na szczęście wcześniej pobrały mapy offline, ponieważ Kigali jest zbudowane dość chaotycznie i łatwo się zgubić w licznych uliczkach. W tym czasie reszta ekipy udała się do pobliskiego kościoła, na Mszę która miała rozpocząć się o godzinie 12. Jednak nawet po trzech tygodniach w Afryce wciąż zapominamy o tym, że Rwandyjczycy mają płynne postrzeganie czasu. Eucharystia rozpoczęła się prawie 20 minut później. Nikt nie spodziewał się, że w trakcie Liturgii odbywać się będzie chrzest, bierzmowanie oraz obchodzone będą jubileusze. To wszystko sprawiło, że Msza trwała prawie 3 godziny. Największym zaskoczeniem była jednak procesja z darami, w której niesione były również przedmioty użytku codziennego, takie jak papier toaletowy czy domestos. To ważny dzień dla księdza Jana, bo odprawił Mszę św. za swojego Wuja, ks. Ignacego, który posługiwał tu w parafii na Gikondo. W tym kościele odbył się też pogrzeb Ojca Igola - tak Go tu nazywano. O godzinie 15 wszyscy zebraliśmy się na wspólny obiad w naszym ośrodku u Pallotynów. Następnie ksiądz Jan odprawił Mszę Świętą w języku polskim w której uczestniczyły Marysia z Łucją, brat Zdzisław oraz Kuba z Olą, którzy nie mogli uczestniczyć do końca w Mszy rwandyjskiej z powodów zdrowotnych. Na zakończenie dnia pojechaliśmy wszyscy do włoskiej restauracji. Na miejsce dotarliśmy na skuterach, które służą miejscowym za taksówki. Po zjedzeniu pizzy, którą popijaliśmy świeżym sokiem ananasowym nadszedł czas podsumowania wyjazdu. Podziękowaliśmy bratu Zdzisławowi, który prowadził nas przez te trzy tygodnie oraz księdzu Janowi, który był pomysłodawcą tego wyjazdu. Po powrocie planowaliśmy wspólny wieczór integracyjny, jednak większość z nas nie miała już siły i położyła się wcześnie. Jutro nasz ostatni dzień w Rwandzie, odwiedzimy między innymi drukarnię i ośrodek zdrowia. Wieczorem włączamy tryb samolotowy, dlatego relacji można się spodziewać dopiero we wtorek.

Komentarze

Popularne posty