Dzień 4 - Niespodziewany ślub

   W Rwandzie, tak jak w Polsce, święto wniebowzięcia NMP obchodzi się z wielkim przepychem. W całym kraju ludzie przestają pracować ciężko jak trutnie, mają czas żeby odpocząć i nabrać sił. 

Dzień rozpoczęliśmy Mszą Świętą o 7.30 - pierwszy raz w języku kinyarwanda. Zobaczyliśmy jak przebiega liturgia oraz usłyszeliśmy pieśni, które były odśpiewywane i grane na bębnach. Na koniec w podziękowaniu za gościnę, na ręce sióstr, przekazaliśmy figurkę Matki Bożej z Kibeho. Po śniadaniu, które składało się z klasycznie z owoców, naszych kabanosów i omleta wyruszyliśmy naszym „busikiem-limuzyną” w dalszą drogę do sióstr Ogniska Miłości. W trakcie zatrzymaliśmy się w przydrożnym sklepiku żeby zobaczyć oraz potencjalnie zakupić parę pamiątek. Pod koniec drogi wjechaliśmy na polne autostrady (muszę tutaj pochwalić kierowcę, który miał bardzo dobrze czujki w głowie, ponieważ zdarzały się bardzo wąskie przejazdy). Przyjechaliśmy w malownicze miejsce, w którym podczas obiadu porozmawialiśmy z siostrami. Następnie mieliśmy chwilę dla siebie na zdjęcia z krajobrazem. Po wyjezdzie, na drodze czekała nas niezwykła niespodzianka, ponieważ doświadczyliśmy pięknych orszaków weselnych. Para młoda szła na przedzie, a za nimi śpiewający i tańczący tłum ludzi cieszący się z nowego małżeństwa. Na tyle na ile mogliśmy dołączyliśmy się do świętowania w autobusie :) Kolejnymi naszymi punktami postoju były niemiecka kopalnia wolframu, plantacja ananasów, a następnie miejsce, w którym zjedliśmy znane już nam

pierożki oraz wypiliśmy regionalne bananowe piwo. W drodze na nasz nocleg zahaczyliśmy o stolicę Kigali, żeby odebrać zagubiony bagaż, a dzień zakończyliśmy kompletą i pogodnym wieczorkiem w Kabuga. 








Komentarze

Popularne posty