Dzień 18 - Ostatni taniec

















 Po wczorajszych baletach to znaczy ognisku u sióstr Franciszkanek na pożegnanie i podziękowanie naszej pracy, dzisiaj poszaleliśmy i pospaliśmy do godziny 8.00, czyli 10 minut dłużej, niż zazwyczaj. Była jutrznia, śniadanie, pakowanie ubrań , które chcemy zostawić dla dzieci. Droga do sióstr była bardzo urozmaicona. W trakcie  rozdawaliśmy różańce tutejszym dzieciom. Zbiegło się ich naprawdę bardzo dużo. Po przyjściu Łucja lekko zasłabła, ale sytuacja została szybko opanowana. To pokazuje, że w Afryce trzeba być przygotowanym na każdy scenariusz. Ksiądz Jan odprawił Eucharystie . Po tym wszystkim rozpoczęliśmy nasz ostatni dzień pracy misyjnej. Wydaje się, że zapanowała jakaś ulga, w końcu po dwóch tygodniach ciężkiej pracy udało się i dotrwaliśmy do końca. Jednak prawda jest zupełnie inna. Na naszych twarzach pojawił się smutek. Dlaczego ? Przecież to koniec pracy, zbliżamy się do powrotu do domu, w końcu już można myśleć o swoim łóżku, o dobrym europejskim jedzeniu. Wszystkim się już przejadły codzienne ziemniaki, ryż i makaron. Jednak prawda jest taka, że nikt nie wraca stąd taki sam. Nasze serce się zmieniły. Pokochaliśmy ten kraj, ten kontynent, tych ludzi. Nauczyliśmy się, że wszyscy jesteśmy tylko i aż ludźmi, a bez Boga to marne życie. Zobaczyliśmy, jak niewiele potrzeba do tego, żeby być szczęśliwym, jak niewiele potrzeba, żeby wywołać uśmiech u drugiego człowieka. Życie jest tu dużo cięższe niż u nas w Polsce, trudno jest to zrozumieć, ale jednocześnie żyje się tu jakoś piękniej, spokojniej, pełniej. Każdy z nas pomimo chorób, braku sił i przeciwności jest wesoły, a jednocześnie ma pokój w sercu i spokój duszy. Pożegnanie z siostrą Pią było bardzo trudne. Ta chwila mogłaby trwać wiecznie. Lecz jak to już bywa, człowiek szybko się przywiązuje, a rozstania zawsze bywają trudne. W miłych słowach zakończyliśmy nasz wolontariat u sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża. Siostry na zawsze pozostaną naszą inspiracją do służby drugiemu człowiekowi, nawet temu najmniejszemu. Ich świadectwo wiary i miłości jest powalające. Każdy, kto chciałby wspomóc siostry lub więcej się o nich dowiedzieć odsyłamy tutaj - https://www.eibckibeho.com/

Wróciliśmy i zaczęło się wielkie pakowanie. To nie było takie łatwe. W końcu spędziliśmy tu ostatnie 2 tygodnie. O 18.00 mieliśmy adorację połączoną z nieszporami, a o 19.00 uroczysta kolacja z siostrami, które nas gościły przez ten cały czas, czyli z siostrami Pallotynkami. To również  były piękne, a zarazem smutne chwile. Wszystko co dobre, kiedyś się kończy i choć był to moment, to przez życzliwość i dobroć, jaką zostaliśmy tutaj obdarzeni nie przyszło nam łatwo się żegnać. Każdy zostawił tutaj jakaś cząstkę siebie i zabrał odrobinę dobra ze sobą. Możnaby tak ten dzisiejszy dzień opisywać i opisywać, ale podsumowując na usta wysuwa się jedno słowo - wdzięczność. Każdy w sercu swoim wie już za co.

Komentarze

Popularne posty