Dzień 11 - lubimy spotkania twarzą w twarz



 Kolejny dzień naszego doświadczenia misyjnego. Ostatnie dni wyglądają bardzo podobnie. Uczymy się odkrywać Pana Bogu w tej samej codzienności - modlitwa, praca itp itd. Czasem pojawia się chwilowe znużenie, ale każdego dnia jesteśmy czymś zaskoczeni.  Wczoraj poszliśmy szybko spać (ok. 22:00). Klimat i wysokość na której położna jest wioska Kibeho dają się we znaki. Prawie wszyscy wstali wypoczęci i zregenerowani. Pojawiają się drobne problemy zdrowotne, którym na bieżąco zaradzamy. Mamy problemy z internetem, dziś udało się zrobić pierwsze pranie. Jest wesoło. Prawdziwie misyjny świat. Dużo ciszy, dużo czasu na zastanowienie. To dobrze. W ciszy mówi Bóg. Dziś w programie pracy przede wszystkim dalszy ciąg malowania i prasowania. Wymieniamy się pracą, żeby ten czas sobie urozmaicić. Ksiądz Jan z Bratem Zdzichem pojechali do Butare (miasto, w którym można zrobić poważniejsze zakupy). Udało kupić się rzeczy do malowania, dyski do komputerów i najpotrzebniejsze rzeczy do pracy i artykuły żywnościowe, a także umówić spotkanie z polskim karmelitą o. Kamilem, który jest na misjach już ponad 50 lat. Popołudniu odpoczynek, o 18:30 adoracja, 19:00 kolacja i potem wspólne pogaduchy i zabawa. Prawie codziennie mówimy różaniec. Zatrzymujemy się w określonych punktach, mówimy kolejne dziesiątki różańca, w połączeniu czy to z rachunkiem sumienia czy z apelem maryjnym. I wracamy do domu na pogodny wieczorek. Jutro chcemy być na Mszy świętej w kaplicy Objawień. Planujemy spotkanie z Natalie, jedną z kobiet, której objawił się Matka Bożą. Mamy fajną grupę, zgraną, rozmodloną. Pan Bóg robi po cichutku w nas swoje. To co chce. Chcemy Mu na to pozwolić. Wołamy dziś za Ezechielem - Daj nam nowe serca i nowego ducha tchnij do naszego wnętrza. por. Ez 36,26

Od początku wyjazdu zmieniają się też nastroje uczestników z okrzyków ,,ile można się modlić” na ,,kiedy będzie adoracja.” Chwała Panu.

Komentarze

Popularne posty